Idę przez życie eksplorując na granicy definicji i siebie, czując na wskroś tych których doświadczam, widząc spektrum. Uczę na nowo starych słów, które są narzędziem projektującym rzeczywistość, bronią i sprawczością. Nazywam brutalnie stany wypaczenia życiowych prawd. Słucham, czuje (!!!) konfrontuję i obnażam… czasem to co widzę jest szalenie smutne:
Echa … pragnień; tesknot za byciem, za życiem; prawd dotyczących przyszłości zakotwiczonych w przeszłości, a zgubionych w tu i teraz.
Deklaracje, które zmieniają znaczenie i odbiorcę wraz zamknięciem drzwi. Szacunek do siebie oderwany od słowa i honoru.
Godność zasłanianą przez lierki tkane w zgrabne wyrazy, plany i wizje transformowane z halucynacji wolności.
Obietnice … jak oddechy w akcie udawanego życia upadajacej ludzkość.
Umieranie za życia w imię pretekstu powinności … wybory nieodważnych 😞
